Żyjąc stale jesteśmy poddawani stresowi. Nie sposób się od niego uwolnić, bo życie cały czas wywiera na nas presję. Życie jako całość i wszystkie składające się nań elementy. Niestety jesteśmy tylko ludźmi i nie możemy się całkowicie z tego wyłączyć. Sposobem na wyłączenie jest jedynie … większy stres – zazwyczaj fizyczny, bo psyche odciążyć można jedynie odurzając się – czyli poddając się fizycznej (i psychicznej) autodestrukcji lub medytując i zyskując w ten sposób spokój joginów. Ba! Tyle, że żyjąc normalnie, w naszym otoczeniu, joginem zostać nie sposób, bo to zdecydowanie wymaga izolacji, a my przecież chcemy żyć. Skoro chcemy… musimy się stresować starając się jedynie łagodzić zły wpływ stresu na nasze organizmy.
Na co dzień podlegamy przede wszystkim: presji czasu i bezradności. Pierwsza – w przyjaznych warunkach może nas pozytywnie stymulować, z drugą musimy jakoś żyć i radzić sobie – lepiej lub gorzej.
Co rozumieć przez te terminy i jak radzić sobie z poszczególnymi „presjami” by do cna nie zestresować się i nie oszaleć, skąd się bierze stres i dlaczego go odczuwamy?
Stres a presja czasu
Pomimo udogodnień (transport, środki służące komunikacji itp.), a może właśnie dzięki nim jesteśmy stale poddawani presji czasu. Teoretycznie wszystkie ogólnodostępne narzędzia sprzyjają szybkiemu przemieszczaniu się, umawianiu, spotykaniu ze znajomymi, przejawianiu najróżniejszych aktywności. Problem jednak w tym, że nie potrafimy z nich rozsądnie korzystać. Mając czas marnotrawimy go na jakieś bliżej nieokreślone zabiegi – za czym biegniemy? Za pieniądzem? Młodością? Lepszym wyglądem? Wszystko to możemy mieć nie biegnąc, co więcej im lepiej się zorganizujemy i im więcej czasu wygospodarujemy dla siebie i bliskich tym łatwiej będzie nam osiągnąć nasze cele. Bodaj największym przekleństwem naszych czasów jest to, że przez nieuzasadniony (naprawdę nieuzasadniony!) pośpiech nie potrafimy delektować się życiem i jego smakami. Prosty przykład – czym jest dla nas kawa bez której nie potrafimy się obejść twierdząc, że jesteśmy jej fanami, ba! nawet smakoszami? Zazwyczaj niestety picie kawy sprowadza się do … jej wypicia przed telewizorem, bądź w drodze pomiędzy sypialnią a łazienką. Czy potrafimy docenić jej smak i aromat? Niekoniecznie. Gdybyśmy potrafili wygospodarowalibyśmy codziennie kilka minut na doświadczenie radości życia i… radości picia tego czarnego nektaru.
To prawda, że życie stawia przed nami wyzwania, które w określonym czasie musimy zrealizować, tym niemniej nie powinno to utrudniać nam delektowania się jego smakami i przeżywania każdej chwili z osobna, jako swoistego rytuału, z którego trzeba czerpać radość. W ten sposób relaksujemy się, żyjemy lepiej i pełniej.
O kontaktach z ludźmi nawet nie wspomnę. Ograniczamy się do zdawkowych powitań i pożegnań z czasem zupełnie tracąc wiedzę o tym, jakim kto jest człowiekiem, ba! nigdy tej wiedzy nie zdobywamy, nie chcemy, bo szkoda czasu, a dziwimy się jednocześnie, że inni nie mają czasu dla nas a jeśli go znajdą słuchają tak, jakby nie słyszeli. Nie słyszą, nie słyszymy – bo myśli są zajęte czymś innym.
Ludzie, którzy żyją pełnią życia, nie ograniczają swojej aktywności, ale potrafią ją mądrze rozplanować mają czas dla siebie i dla innych. To jedna z odwiecznych prawd – najbardziej nawet zajęci, a mądrzy ludzie potrafią znaleźć czas na wszystko. My, współcześnie, wolimy się oszukiwać, że czasu brak, podczas gdy w rzeczywistości nam się nie chce. Ta presja zewnętrzna, a jeszcze bardziej narzucana sobie od wewnątrz wywołuje w nas stres, z tym stresem można sobie jednak poradzić i to niekoniecznie przy pomocy tabletek.
Jak już wspomniałam presja czasu może pozytywnie stymulować pod warunkiem jednak, że nie będzie ona stanem permanentnym. Zdecydowanie nie tędy droga.
Bezradność a stres
Stresujące są wszystkie sytuacje, w których czujemy się bezradni. Nie mówię nawet o takich przypadkach, w których nie możemy nic zrobić w sprawach dużej wagi (np. życia lub zdrowia) – to oczywiste że wywołują w nas silne reakcje i nie są to stany emocjonalne wpływające na nas pozytywnie. Chciałam zwrócić uwagę na fakt, iż codziennie poddawani jesteśmy testom na wytrzymałość i umiejętność uporania się z uczuciem bezradności. Zwykły korek komunikacyjny, z którym nic nie możemy zrobić przyprawia nas o silne negatywne przeżycia. Próbując załatwić jakąś sprawę w urzędzie ciągle musimy borykać się z nieporadnością i nieżyczliwością urzędników, na które jak na razie jesteśmy chyba wciąż jeszcze skazani, różne takie zdarzenia i sytuacje dopadają nas w najmniej spodziewanych momentach i nic nie możemy na nie poradzić. Jednej recepty na to nie ma – taki stres możemy łagodzić tabletkami, ale najważniejsze jest opanowanie umiejętności godzenia się z rzeczywistością i z tym, że na coś nie mamy wpływu. Nie twierdzę, że trzeba być potulnym jak baranek (w urzędach trzeba walczyć o swoje), postarajmy się jedynie opanować towarzyszące bezradności negatywne emocje, a przynajmniej zmniejszyć je do minimum.