Warning: file_put_contents(): Only 0 of 7758 bytes written, possibly out of free disk space in /home/uov/public_html/rak.waw.pl/wp-content/plugins/comet-cache/src/includes/traits/Plugin/InstallUtils.php on line 349
Markowe torebki 2018

Torebka prawie oryginalna

A prawie jak wiadomo robi wielką różnicę…

Niekiedy można je łatwo rozpoznać. Odwrócone C w nazwie „Coach”, słowo „Paris” zamiast „Prada”, czy model który, choć opatrzony logiem Chanel, wcale tej marki nie przypomina. Czasem jednak są tak podobne, że mogłyby zmylić oko samego producenta. Mowa o podrabianych torebkach.

Decyzja o kupieniu pierwszej podrabianej torebki to dla wielu pań przeżycie, którego długo się nie zapomina.W każdym większym mieście na całym świecie są takie ulice i zakątki, w których proceder sprzedaży podróbek do złudzenia przypominających oryginał kwitnie jak grzyby po deszczu. W Nowym Jorku w tym celu wystarczy wybrać się do Chinatown. Na magicznej Canal Street znajdziemy stoisko Prady, Dolce Gabbana, Gucci, czy Chloe.

Torebki małe, duże, do opery, do pracy i na plażę, a każda, po chwili targowania, kosztuje 25 dolarów, są to jednak te podróbki, w których nazwa marki jest zwykle nieznacznie zmieniona. Jednak niemal na każdym stoisku, kiedy dociekliwie popytamy, znajdą się i te, do złudzenia przypominające oryginały. Ich cena jest nieco wyższa – około 200, 300 dolarów, cóż to jednak znaczy, gdy za oryginalną trzeba zapłacić ponad 1000 dolarów? Taką torebkę można z powodzeniem podarować panu Gabbana i nawet się nie skrzywi.

Ten proceder możemy spokojnie przyrównać do polskiego Podziemia z czasów PRL, gdzie zakazane pisma i książki kupowało się w różnych podejrzanych miejscach. Jest to bowiem rejestr tego, co z rzeczy potrzebnych ludziom do życia, jest w ich świecie niedozwolone. Epoka wiktoriańska miała swoje domy publiczne, okupacja miała fałszywe kenkarty, prohibicja – bootleggerów, komunizm – bibułę. Dziś mamy podziemie torebkowe.

Potrzeba torebki Chanel istnieje, i to duża, i tylko z pozoru jest to potrzeba całkowicie sztuczna. Marka to wymysł marketingu, kapitalizmu, ale jest to zarazem wymysł oparty na podstawowej ludzkiej potrzebie: hierarchii. Ludzie z natury odczuwają silną potrzebę, by się od siebie odróżniać stopniem i znaczeniem. Także w erze demokracji, gdzie równość jest podstawą, jesteśmy chorzy, jeśli nie ma lepszych od nas, a zwłaszcza jeśli nie ma gorszych. W świecie, z którego zniknęły tytuły szlacheckie i rodowe herby, gdzie wszyscy chodzą podobnie ubrani, więc po stroju nie widać często wykształcenia ani stanowiska, marka to doskonały sposób, żeby zaznaczyć hierarchię. Znaczek Gucci czy Chanel potrafi bardzo rzucać się w oczy.

Dzieląc ludzi na tych, którzy mają wizytową torebkę od Chanel i na tych, którzy jej nie mają, bo ich na to nie stać, wbito nam zarazem do głowy, że każdy może mieć markową rzecz, jeśli tylko na nią zarobi. Możesz mieć rzeczy od Prady, Gucciego albo Fendi, jeśli tylko uważasz, że jesteś tego warta. Nikt się nie rodzi z zakazem kupna torebki Dolce & Gabbana, jak niegdyś rodził się chłopem pańszczyźnianym z zakazem posiadania ziemi. Jeśli jednak pomimo wysiłków nie stać nas by wydać jednorazowo 1000 dolarów na torebkę, kupujemy podróbki, żeby zapewnić sobie miejsce w hierarchii społecznej, choć jednocześnie takim postępowaniem tę hierarchię obniżamy.

Istnieje wiele kobiet, które prędzej zamknęłyby się w swych domach, niż wyszły z torebką podpisaną wielkimi literami „Chanel” czy „Gucci”, uważają bowiem, że lepiej jest nosić rzeczy drogie, a nie podrobione. A skąd wiadomo, że torebka bez rzucających się w oczy znaczków kosztuje krocie? Istnieje stara jak świat zasada, że prawdziwy znawca rozpozna markową torebkę, nawet bez oczywistego logo, a laicka reszta niech sobie świeci znaczkami Chanel czy Dolce Gabbana.